Obstawiam najlepsze ligi, bo się na nich znam!
Zakłady dotyczące piłki nożnej od lat cieszą się gigantyczną popularnością wśród typerów na całym świecie, dlatego też bukmacherzy, chcą dotrzeć do jak najszerszej grupy graczy oferują kursy na coraz bardziej egzotyczne rynki i coraz niższe ligi. Mimo to, większość typerów i tak skupia się na głównych ligach.
Badania rynku jasno pokazują, że ok. 90% regularnie obstawiających graczy nie wyobraża sobie kuponu, bez umieszczenia na nim szlagieru Premier League, kilku meczów z La Liga oraz paru spotkań Champions League. Ta statystyka przemawia jeszcze mocniej, jeśli zestawimy ją z innym, dość powszechnie znanym raportem, z którego jasno wynika, że tylko ok. 5% typerów może z czystym sumieniem powiedzieć o sobie, że w dłuższym okresie czasu ich bilans na koncie gracza u danego bukmachera jest dodatni.
A zatem? Czy płynie z tego jakiś konkretny wniosek? I tak i nie. Z jednej strony przeciwnicy typowania wyników spotkań w topowych ligach piłkarskich (do których się zresztą zaliczamy) powiedzą wam, że zestawienie tych dwóch informacji dobitnie pokazuje, że nic na tym świecie nie jest dziełem przypadku, a obie te statystyki są ze sobą bezpośrednio powiązane.
Z drugiej strony jednak, ani my, ani nikt inny nie może wam z całą stanowczością udowodnić i zagwarantować, że niemożliwym jest, aby w dłuższym okresie czasu mieć plusowy yield obstawiając wyłącznie Serie A oraz Bundesligę. Dlaczego? Bo jest to jak najbardziej wykonalne, natomiast niewspółmiernie trudniejsze, o czym się za moment przekonacie.
Aby wygrać, musisz pokonać bukmachera
Zacznijmy od tego, jak działają firmy bukmacherskie i jak wygląda proces powstawania kursu, który chcąc nie chcąc musicie pokonać, jeśli zamierzacie ograć bukmachera.
W przypadku lig i spotkań cieszących się największą popularnością wśród typerów bukmacher wystawia kurs otwarcia tak szybko, jak to tylko możliwe, często na kilka tygodni przed meczem, a ustalają go zatrudnieni przez niego (i sowicie opłaceni) analitycy, którzy wierzcie nam na słowo, wiedzą o zakładach bukmacherskich więcej, niż wy wszyscy razem wzięci. Załóżmy jednak, że przy ustalaniu kursu otwarcia pomylą się o te kilka procent w jedną, bądź w drugą stronę. Czy bukmacher straci z tego powodu fortunę?
Absolutnie nie, gdyż rynek, czyli wy, błyskawicznie zweryfikuje dane wydarzenie, a po krótkiej chwili kursy będą odpowiadały prawdopodobieństwu danego scenariusza i same w sobie nie będą posiadały żadnego value (wartości). No, chyba że wiecie o czymś, o czym nie wie 99% użytkowników danego rynku, czyli typerów obstawiających konkretny mecz.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku rozgrywek niszowych (jako przykładem posłużmy się ligą juniorów w Czechach). Tam oddsmakerzy otwierają rynki na godzinę lub dwie przed meczem, a że jedna osoba obsługuje mnóstwo lig z różnych części świata, więc siłą rzeczy nie ma prawa być ekspertem. Co zatem robi? Wystawia kursy niejako z automatu, bardzo często niemalże identyczne każdego tygodnia i czeka, aż rynek je zweryfikuje (idealnym przykładem są wspomniane Czechy, gdzie mnóstwo razy byliśmy świadkami sytuacji, że overowa linia otwarcia na całą kolejkę wynosiła 3,75, aby na kilka minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego podskoczyć nawet do 5,25, co jest różnicą kolosalną i chyba nikogo nie trzeba o tym przekonywać). Wierzcie nam na słowo, że takich przypadków nie zaobserwujecie w Premier League, gdyż analitycy zatrudnieni przez bukmachera nie mają prawa pomylić się aż tak drastycznie!!!
Wszyscy obstawiają Ligę Mistrzów
Zdecydowana większość typerów nie wyobraża sobie innego scenariusza na środowy wieczór, niż postawienie kuponu na starcie Manchesteru City z Realem Madryt w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, otwarcie zimnego piwka i wygodne rozłożenie się na kanapie.
Tymczasem, w zależności od statusu i zainteresowania danym meczem, podobny plan do was mają setki milionów typerów na całym świecie. Nie zrozumcie nas źle, nie twierdzimy, że akurat wam taka sztuka się nie uda, natomiast na jakiej podstawie zakładacie, że okażecie się lepsi najpierw od ustalających kursy otwarcia analityków, którymi zostają najlepsi typerzy na rynku, a następnie dostrzeżecie value w kursie, który został zweryfikowany przez setki milionów graczy na świecie?!!! A więc co, uważacie, że 99% typerów się myli, a akurat wy macie rację?
Oczywiście, nie oznacza to, że nie traficie pojedynczego zakładu, albo nawet kilku kuponów z rzędu! To jednak nie dowód, że będziecie potrafili wypracować zysk w dłuższym okresie, gdyż aby tak się stało, musielibyście regularnie pokonywać kurs zamknięcia, co oznacza ni mniej, ni więcej, że dzień po dniu, tydzień po tygodniu musielibyście okazywać się lepsi, niż 99% graczy online. Nie jest to niewykonalne, natomiast życzymy wam powodzenia…
Nie warto kopać się z koniem!
A czemu nie pójść na skróty? Czemu nie zostać ekspertem od ligi z niższego szczebla, w przypadku której wasza wiedza może być na znacznie wyższym poziomie od analityków i większości typerów, co umówmy się jest dosyć trudne w przypadku angielskiej Premier League, w której suma zakładów na poszczególne spotkania często przekracza grubo ponad sto milionów euro!!!
Przykładowo, weźmy pod lupę wspomniane chwile wcześniej rozgrywki juniorów w Czechach. Interesuje się nimi garstka typerów, dlatego jeśli będziecie je regularnie śledzić i obstawiać wyniki, to po krótkim czasie wasza wiedza będzie na całkiem przyzwoitym poziomie, co z kolei pozwoli wam odnaleźć wartość dodatnią w praktycznie każdym meczu.
Czy jest to gwarancja sukcesu? Absolutnie nie!!! Jednak warto sobie uświadomić, że w branży, gdzie typerzy, o których można z czystym sercem powiedzieć, że odnieśli sukces, w dłuższej perspektywie czasowej oscylują wokół yieldu 5-10%, waszym obowiązkiem jest walka o każdy procent waszego kapitału! A jak myślicie? Gdzie łatwiej zdobyć przewagę? W Premier League, którą obstawia cały świat, czy u czeskich juniorów, którymi poza wami interesuje się garstka pozytywnie zakręconych wariatów?!!!