Z każdą kolejną kartką rośnie prawdopodobieństwo kolejnej
Zanim zaczniecie obstawiać zakłady dotyczące ilości żółtych kartek w meczu musicie zdać sobie sprawę, że cały mechanizm ich dotyczący działa niejednokrotnie niczym kula śniegowa. Niekiedy jeden brutalny faul w nudnym do tego momentu jak flaki z olejem meczu może sprawić, że gra się zaostrzy, a kartki posypią się jedna za drugą. Podobnie jak ostre wejście w pierwszych minutach w meczu zespołów nie uchodzących do tej pory za przesadnie nadużywające gry faul. Doskonale mamy w pamięci spotkanie Portugalii z Holandią podczas Mundialu w Niemczech. Mecz zapowiadany jako pojedynek wirtuozów (Figo, Cristiano Ronaldo, Deco vs Robben, Sneijder i Van Persie) rozpoczął się od ostrego wejścia i żółtej kartki Marca Van Bommela w 2 minucie. To co oglądaliśmy później niewiele miało wspólnego z futbolem. Rosyjski arbiter Walentin Iwanov pokazał aż 16 żółtych i 4 czerwone kartki, a samo spotkanie do dziś zapamiętane jest jako “bitwa o Norymbergę”.
Szanse na wykluczenie i grę w osłabieniu rosną z każdą kolejną kartką
Działa to jednak również w drugą stronę. Wielokrotnie byliśmy świadkami spotkań, które elektryzowały kibiców na kilka tygodni przed pierwszym gwizdkiem sędziego, a ostatecznie z boiska wiało nudą i zawodnicy nie mieli najmniejszej ochoty robić sobie nawzajem krzywdy. Przykład? Proszę bardzo. W niedawnym meczu eliminacyjnym do Mistrzostw Świata pomiędzy Kosowem a Chorwacją, wszyscy spodziewali się zaciętej walki na boisku i poza nim, łącznie z dronami nad stadionem oraz politycznymi prowokacjami. Brutalna gra z obu stron wydawała się przed meczem najmniejszym zmartwieniem organizatorów. Tymczasem, Chorwaci szybko strzelili 3 gole i praktycznie rozstrzygnęli mecz jeszcze przed przerwą (ostatecznie wygrali 6:0). Przy takim wyniku gra obu drużyn przypominała bardziej spotkanie towarzyskie i nikomu nie w głowie było łamanie nóg przeciwnikom. Ostatecznie sędzia tylko raz musiał sięgać do kieszeni, co ciekawe miało to miejsce na początku spotkania, kiedy wynik był jeszcze sprawą otwartą.
Żółta kartka dla drużyny X zwiększa ryzyko kartki dla drużyny Y
Jak doskonale wiemy, w zakładach dotyczących ilości kartek w meczu szalenie istotną rolę odgrywa arbiter. Sprawiedliwy i stanowczy sędzia potrafi umiejętnie temperować zapędy graczy do brutalnych zachowań. Nieudolne i pobłażliwe sędziowanie z kolei jedynie zachęca zawodników do ostrej gry i na boisku dochodzi do kumulacji złych emocji. Przed postawieniem zakładu warto poszukać informacji o arbitrze sędziującym interesujące nas spotkanie, poznać jego styl sędziowania oraz sprawdzić średnią wręczanych kartek na mecz.
Gdy gra się zaostrzy, kolejne kartki dla obu drużyn wydają się być kwestią czasu
Według statystyków, istnieje również zjawisko, że każda kolejna kartka dla zawodnika drużyny X, zwiększa szansę na obejrzenie kartonika przez zawodnika drużyny Y. Dlaczego tak się dzieje? Najprościej rzecz ujmując, w arbitrze odzywają się wyrzuty sumienia. W jego mniemaniu, pokazując kilka kartek jednej drużynie skrzywdził ją i teraz chce niejako zrekompensować swoje winy wobec przeciwników. Jakkolwiek nieprawdopodobnie to brzmi, to tak właśnie się dzieje.
Czerwona kartka obejrzana w momencie remisu to spora szansa na stratę gola i przegraną w meczu
Według statystyków futbolu, bramkostrzelność drużyny grającej przez
pewną część meczu z przewagą jednego zawodnika rośnie o 65%, czyli
całkiem sporo. A zatem nasza teoria, o której wspominaliśmy na początku,
że każdy faul zwiększa ryzyko kartki, następnie wykluczenia, a w
efekcie straty gola i porażki jest jak najbardziej potwierdzona.
Zespół grający w osłabieniu będzie miał znacznie mniejsze szanse na zwycięstwo w meczu
A
co z wynikiem meczu, w którym w momencie wykluczenia jednego z
zawodników na tablicy wyników widniał rezultat remisowy? Wyliczenia
statystyków dają do myślenia. Zaledwie 5% drużyn udało się strzelić w
osłabieniu bramkę i rozstrzygnąć spotkanie na własną korzyść, 25%
spotkań zakończyło się wynikiem nierozstrzygniętym, a w aż 70%
przypadków zespół grający w dziesiątkę tracił gola i schodził z boiska
pokonany. Dalej uważacie, że pojedynczy faul czy kartka nie ma
znaczenia?
Czy czerwona kartka wpływa tak samo na gospodarzy, jak na gości?
W
piłce nożnej gospodarze mają przewagę nad przyjezdnymi w każdym
aspekcie, również jeśli chodzi o żółte kartki. Presja wywierana przez
żywiołowo dopingujących kibiców na sędziego sprawia, że niejednokrotnie
nieco życzliwiej traktuje on zespół grający na swoim obiekcie (zapewne
słyszeliście o gospodarskim sędziowaniu lub o tym, że miejscowym
pomagają ściany). Jednak wyniki opublikowane przez statystyków
zszokowały nawet nas. W badanym sezonie Ligi Mistrzów okazało się, że
sędziowie pokazali zawodnikom drużyn przyjezdnych aż 65% wszystkich
kartek, podczas gdy gospodarzom zaledwie 35%. Przyznacie sami, że
różnica jest zauważalna.
Częściej czerwonymi kartkami karani są gracze drużyn przyjezdnych
Udowodniono także, że czerwony kartonik
dla gracza drużyny przyjezdnej zwiększa prawdopodobieństwo gola dla
gospodarzy o 70%, podczas gdy szansa na strzelenie bramki przez
grających w przewadze gości wzrasta “jedynie” o 60%. Być może dzieje się
tak dlatego, że daje o sobie znać podrażniona ambicja gospodarzy, w
których przed własnymi kibicami wstępują nowe siły.