Kto gra grubo wygrać musi! Czy na pewno?Co Wy tam wiecie o obstawianiu zakładów! Wydaje Wam się, że pozjadaliście wszystkie rozumy świata, bo postawiliście kilka kuponów u bukmachera za stówę lub dwie? W d… byliście i g... widzieliście! Tak mniej więcej mogłaby wyglądać Wasza (podejrzewamy, że nasza również) rozmowa z pewnym Kenijczykiem.
W zeszły weekend bowiem bohater tego artykułu tak bardzo dał się ponieść gorączce sobotnich derbów Manchesteru pomiędzy City i United, że będąc pewnym wygranej tych pierwszych postanowił założyć się o wynik tego meczu ze swoim serdecznym przyjacielem.
Jednak, jako że zakładanie się o pieniądze, zboże lub krowę obaj uznali za nieco nudne, stawką zakładu stała się, chcąc nie chcąc, szanowna małżonka jednego z nich. Aby uniknąć późniejszych nieporozumień, obaj dżentelmeni postanowili spisać treść zakładu na papierze, a treść umowy brzmiała pokrótce tak:
„Ja, Amani Stanley, w pełni władz umysłowych zobowiązuję się do sprzedania swojej żony na tydzień Tony’emu Shilli, jeśli Manchester City nie zapewni sobie tytułu mistrzowskiego podczas meczu z Manchesterem United. Ja, Amani Stanley, potwierdzam również, że jestem zdrowy na umyśle i nie zostałem zmuszony do zawarcia zakładu”.
Niestety. Nasz bohater ma chyba większe szczęście w miłości niż w
zakładach bukmacherskich, gdyż The Citizens przegrali w dramatycznych okolicznościach
2:3, a on sam musiał pożegnać na jakiś czas swą piękną wybrankę. Ciekawe
co postawi chcąc się odegrać?